Dominika Stanek, Jacek Stanek i Jan Kot druhowie TG. Sokół Bukówiec Górny podjęli się niecodziennego zadania, postanowili przejechać rowerami w jeden dzień trasę z Bukówca Górnego do Kletna (Kotlina Kłodzka) tj. około 240km.
Dominika Stanek, Jacek Stanek i Jan Kot druhowie TG. Sokół Bukówiec Górny podjęli się niecodziennego zadania, postanowili przejechać rowerami w jeden dzień trasę z Bukówca Górnego do Kletna (Kotlina Kłodzka) tj. około 240km.
Konkurs, po raz drugi organizowany wspólnie przez Fundację PRO IDEA i Stowarzyszenie Bukówczan MANU, odbył się 20 października. Bukówiecka sala znów zapełniła się miłośnikami naszej gwary i to z bardzo różnych stron, również z Poznania, Rawicza, Głogowa, Leszna, Kościana, Wschowy i licznych okolicznych miejscowości.
Na zaproszenie Michała Doleżela przedstawiciela władz Urzędu Regionalnego Kraju Południowomorawskiego w Brnie w dn. 8-9.10.2019 delegacja TG. SOKÓŁ w Bukówcu Górnym gościła na międzynarodowym Dniu Pamięci Sokoła w Czechach.
W sobotę 12 października, już po raz trzeci odbył się ten reaktywowany przez Fundację PRO-IDEA i Stowarzyszenie Bukówczan MANU Konkurs. Po raz trzeci też, Konkurs dofinansowany był ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wzięło w nim udział 16 kapel z największych ośrodków dudziarskich: Kościana, Stęszewa, Poznania, Szamotuł, Leszna, Ostrowa Wielkopolskiego, Gniezna i Zbąszynia. Zagrały również bukówieckie kapele, ale jako gospodarze - poza konkursem.
Latem udało się sfinalizować odnowienie tablic na bukówieckim kościele.
W 1931 roku, z inicjatywy Towarzystwa Powstańców i Wojaków, ufundowano dwie tablice z nazwiskami Bukówczan, którzy polegli na frontach pierwszej wojny światowej, w Powstaniu Wielkopolskim i w walkach wyzwoleńczych na wschodzie. Upamiętniają to napisy: ”Królowo Korony Polskiej - m.s.z.n., 1931, Wdzięczni Parafianie, Tow. Powstańców i Wojaków Bukówiec Górny”. Nazwiska wypisano złotymi literami na marmurowych tablicach (po drugiej wojnie światowej dołożono trzecią tablicę, z szarego granitu, poległych i pomordowanych w czasie II wojny światowej). Przez niemal sto lat tablice nie przeszły gruntownej renowacji, a złote litery zostały zupełnie wypłukane pozostawiając wgłębienia pokryte brudem i mchem…
Corocznie biwak taki odbywał się na początku wakacji, jednakże w tym roku ze względu na wyjazd na Festiwal do Pyrzyc (28-30.06) i do Bułgarii (5 – 18.07), termin biwaku przesuwał się, aż w końcu odbył się w dniach 5-6 września.
Miałam 11 lat, jak wybuchła wojna. Przygotowania trwały jeszcze przed 1 września. Mówiono, że ludzie będą musieli opuścić wieś, bo tędy pójdzie front. Rodzicom kazali przygotować sztywne kartki dla dzieci z imieniem i nazwiskiem. Powiesili je nam na szyi, żeby w razie tragedii wiedzieć kto jest kim. Moja mama mówiła, że daleko nie pojedziemy; „Wezne na taczke pierzyny, który bochen chleba, garnek smalcu, krowe i gęsi żeby nie głodowały. Pojedziemy do Mockowego lasu, a jak sie uspokoi, wrócimy do domu.” Tata śmiał się z tych maminych planów. Ale nigdzie nie wyjechaliśmy.
Nazywam się Józef Markiewicz. Urodziłem się dnia 2 marca 1915 roku w Radomicku. W dniu wybuchu II wojny światowe j 1 września 1939 roku, znajdowałem się Gdyni na okręcie szkolnym ORP (okręt Rzeczpospolitej Polskiej) „Nurek”. Do wojska zostałem powołany 2 lutego 1936 roku. ORP ”Nurek” był to okręt szkolny, na którym odbyłem zasadniczą służbę wojskową. Przeszedłem kurs nurka, a po ukończeniu służby wojskowej pracowałem drugi rok jako nurek zawodowy na tymże okręcie. Na okręcie odbywały się nie tylko szkolenia nurków, ale także wykonywano różne prace pod wodą w porcie i na morzu: prace badawcze, budowlane pod wodą oraz prace rozładunkowe.